Michał
rzadko mówi o sobie. Za to słucha. Mojego narzekania, mojego
ględzenia, słucha i nie ocenia. Na co dzień jest siatkarzem,
chociaż osobiście uważam, że mógłby z powodzeniem dorabiać
jako psycholog. Przyjedź, proszę ten krótki sms wysyłam
mu o 3 nad ranem, choć wiem że nie powinnam. Ale znowu czuję się
fatalnie. Ostatnio coraz gorzej sypiam, albo nie sypiam w ogóle. Tak
jak dziś. Rozmyślam wtedy nad milionem przeróżnych rzeczy i ten
natłok myśli doprowadza mnie w końcu do szału. Michał zjawia się
w drzwiach mojego mieszkania nie do końca jeszcze rozbudzony.
- Przepraszam
– wpuszczam go do środka, wiedząc że wyrwałam go ze snu.
- Józefina,
nie wygłupiaj się. Mówiłem ci tyle razy, że masz dzwonić kiedy
tylko będziesz tego potrzebowała, a ja przyjadę, rozumiesz? - gani
mnie. Kiwam głową, przygryzając swoja dolną wargę. I tak mam
wyrzuty sumienia, że go tutaj ściągnęłam o tej godzinie. Przeze
mnie znowu będzie biegał półprzytomny na porannym treningu.
- Kakao?
- ściąga swoją puchową kurtkę, którą zostawia w przedpokoju..Przytakuję mu i zmierzam do kuchni. Siada
na wysokim stołku, opierając głowę na łokciach.
- Wiesz,
otworzyli już lodowisko. Musimy się koniecznie wybrać –
stwierdza. Odwracam się w jego kierunku i widzę jak obserwuję
spadające za oknem pierwsze płatki śniegu tej zimy.
- Nie
umiem jeździć – rzucam przez ramię. Bezskutecznie próbuję
dosięgnąć słoik z kakao, który stoi na najwyższej półce.
- To
cię nauczę – bez najmniejszego problemu sięga po niego i stawia
przede mną na blacie.
Dla
Michała wszystko zdaje się być takie proste. Coś jest czarne,
coś jest białe. Nie ma problemów, których nie da się rozwiązać.
Czasem chciałabym, żeby oddał mi cząstkę swojego charakteru,
może wtedy nie zadręczałyby mnie problemy egzystencjalne.
- Jesteśmy
umówieni – uśmiecha się szeroko.
Siadamy
na moim łóżku opierając się plecami o ścianę. Milczymy.
Czasem potrafię z nim rozmawiać godzinami, a czasem tak jak
dzisiaj po prostu wystarczy mi że jest tutaj obok. Dziwna ta nasza
relacja.
Rano
budzę się szczelnie okryta kocem. Spoglądam na budzik stojący na
parapecie, który wskazuję dziewiątą rano. Nawet nie pamiętam
kiedy wczoraj zasnęłam. Michał znów przyjechał w środku nocy,
uśpił mnie jak małe dziecko i wrócił do siebie. Okropnie czuję
się z tym, że tak często go wykorzystuje. W kuchni czeka na mnie
stos kanapek i kartka na której napisał, że zabiera mnie dzisiaj
wieczorem na lodowisko. Patrzę przez okno na zasypane śniegiem
osiedle i przegryzam kanapkę z szynką i ogórkiem autorstwa
Michała. Uśmiecham się do własnego odbicia w szybie. Odkąd go
poznałam, znacznie częściej to robię. Czasem tylko dopada mnie strach, co będzie kiedy Michał
któregoś dnia zniknie. W końcu nic nie może wiecznie trwać.
Staram się wtedy odgonić od siebie te ponure myśli, tłumacząc
sobie, że pora przestać być taką pieprzoną pesymistką.
Oglądając
wieczorne wiadomości, które jak co dzień przepełnione są
konfliktami, wojnami i innymi dobrodziejstwami świata, słyszę
dzwonek do drzwi. Bez żalu wyłączam telewizor, żeby wpuścić
Michała do środka.
- Gotowa?
- pyta z uśmiechem, stojąc na mojej wejściowej wycieraczce. Na
ramieniu ma przewieszoną torbę, więc przyszedł tu prosto z
popołudniowego treningu.
- Powiedzmy
– odpowiadam, ściągając płaszcz z wieszaka.
Bez
przekonania nakładam na nogi łyżwy i bardzo niepewnie stawiam
pierwszy krok na tafli lodowiska. Po serii nieskoordynowanych ruchów
i bezradnego machania rękami, udaję mi się utrzymać względna
równowagę. Na moje wyczyny Michał reaguję głośnym śmiechem,
po czym łapie mnie pewnie za ręce.
- To
nie jest trudne, zobacz – jedzie przede mną, a ja skupiam się na
jego ruchach, trochę nieudolnie starając się je kopiować.
Stwierdza, że mam wybitny talent, gdyż po godzinie treningu, bez
większych problemów ścigam się z nim dookoła lodowiska. Gnając
tak za wciąż uciekającym mi Michałem, zdaje sobie sprawę że
pierwszy raz od bardzo dawna czuję się po prostu szczęśliwa.
Lubię tę historię :d Podziwiam Michała, że jeździ o 3 w nocy do Józefiny(czy coś takiego się zdarza w prawdziwym życiu??) On coś do niej czuje na 100%, bo niby dlaczego się tak poświęca?? :)
OdpowiedzUsuńJej, są taaaaaaaacy słodcy :) uwielbiam ich!
OdpowiedzUsuńMichał ma mnóstwo cierpliwości do Józefiny. Nie sadzę, ze to tylko przyjaźń!
OdpowiedzUsuńOk muszę się przygotować na kolejny miesiąc. Michał jest cudowny. Josephine w końcu znalazła prawdziwego przyjaciela i dobrze, cieszy mnie to niezmiennie :)
OdpowiedzUsuńMichał jest słodki i super cierpliwy, nie denerwuje się nawet gdy go budzą o 3 w nocy - szok. Józefina i jej rozchwianie emocjonalne mnie przekonuje do siebie, cieszę się, że tak przypadkowo się odnaleźli i teraz darzą się przyjaźnią :).
OdpowiedzUsuńJest tak słodko, że aż się boję końca. ;)
OdpowiedzUsuń